Bankowość mobilna jest coraz popularniejsza. Z danych Bankier.pl wynika, że swój bank w telefonie obsługuje już ponad 4,5 mln Polaków. W związku z tym klienci coraz rzadziej udają się do oddziałów banków, a co za tym idzie – utrzymywanie ich staje się niepotrzebnym kosztem.
– Bankowości mobilnej nie można już traktować jako ciekawostki dla najbardziej zaawansowanych technologicznie klientów. Telefon staje się dziś pełnoprawnym kanałem dystrybucji produktów finansowych. Ma to swoje daleko idące konsekwencje. Na skutek wzrostu popularności kanałów elektronicznych, banki rewidują swoje strategie i ograniczają sieć oddziałów. Możemy oczekiwać, że w perspektywie najbliższych kilku lat sieć skurczy się nawet o kilka tysięcy punktów. Będzie to miało także wpływ na strukturę zatrudnienia – mówi Wojciech Boczoń, analityk Bankier.pl.
Najpopularniejsze i największe polskie banki mają już swoje aplikacje mobilne, które umożliwiają wykonywanie większości operacji na koncie z poziomu telefonu komórkowego. Bez problemu można sprawdzić saldo, wykonać przelew, pobrać środki z bankomatu bez użycia karty czy też złożyć wniosek o kredyt gotówkowy.
– Wzrost popularności elektronicznych kanałów dostępu nie jest natomiast dobrą wiadomością dla pracowników sektora bankowego. Banki będą musiały zweryfikować swoje strategie i ograniczyć sieć sprzedaży, która w społeczeństwie cyfrowym będzie zbyt rozbudowana i niepotrzebna. Już teraz obserwujemy pierwsze symptomy tego zjawiska. Prezes Banku Zachodniego WBK, Mateusz Morawiecki, podczas konferencji wynikowej za III kwartał poinformował, że w związku z dynamicznym wzrostem bankowości mobilnej, planuje w perspektywie 12-18 miesięcy zamknąć kilkadziesiąt oddziałów. Wcześniej strategię digitalizacji wdrożył już Citi Handlowy, który ograniczył liczbę placówek na rzecz tzw. oddziałów Smart – dodaje Wojciech Boczoń, analityk Bankier.pl.
Ten trend będzie się w najbliższej przyszłości nasilał. Dla banków inwestycja w elektroniczne kanały jest także sposobem na ograniczanie kosztów związanych z placówkami i zatrudnieniem. Podobne zjawisko obserwujemy także na zachodzie Europy. Także i tam banki ograniczają zatrudnienie i sieć placówek naziemnych. Klienci, którzy kupują produkty z poziomu telefonu komórkowego nie mają potrzeby zaglądania do placówek. Jeśli to robią, to tylko podczas zakupu bardziej zaawansowanych produktów, na przykład kredytów hipotecznych. Przy tak ważnych decyzjach nie robi im to już większej różnicy, czy oddział mają za rogiem, czy muszą do niego dojechać 5 km.
– Nowoczesne technologie to wielka szansa, ale też duże zagrożenie. Trzeba nauczyć się korzystać z aplikacji mobilnej w sposób bezpieczny, tzn. umiejętnie chronić swoje hasła dostępu, dbać o aktualizacje oprogramowania w telefonie, a przede wszystkim uważać, by go nie zgubić. Klienci banków często bagatelizują te zalecenia i chociaż wykonywanie operacji bankowych za pośrednictwem telefonu wymaga kilku stopni weryfikacji to jednak dla sprawnego crackera nie stanowiłoby to większego problemu. Dlatego uważajmy na swoje smartfony, trzeba ich pilnować dokładnie tak samo uważnie jak portfeli – komentuje Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl.