Jeśli komuś wydaje się, że przebicie się do światowej czołówki firm z branży elektronicznej w zaledwie 4 lata jest rzeczą niemożliwą – wystarczy przyjrzeć się chińskiej firmie Xiaomi. Producent urządzeń mobilnych – smartfonów i tabletów – został 3. producentem tego typu urządzeń na świecie. Osiągnął coś, co było poza zasięgiem takich gigantów jak Sony czy Nokia.
Xiaomi Tech powstało z inicjatywy 8 współzałożycieli, w tym obecnego prezesa – Lei Juna, który zrezygnował z posady w firmie Kingsoft. Powołana w 2010 roku do życia spółka początkowo zajmowała się oprogramowaniem bazującym na systemie Android. Zaprojektowana przez nich nakładka (MIUI) stała się hitem, a Xiaomi postanowiło pójść za ciosem i wykorzystać ją we własnym produkcie. W między czasie do zarządu dołączył Hugo Barra z Google, co mogło zwiastować jedynie umocnienie pozycji na rynku.
Odważne decyzje i szybkie efekty
Na efekt swojej pracy nie musieli długo czekać. W zeszłym tygodniu ich marka błyszczała na pierwszych stronach mediów technologicznych i biznesowych. Wszystko za sprawą raportu IDC, który wyłonił liderów w sprzedaży smartfonów na koniec III kw. tego roku. Na nieszczęście dla niej, Lenovo już następnego dnia powiadomiło o przejęciu Motoroli i tym samym zrzuciło swojego rodaka z miejsca na podium. Biorąc jednak pod uwagę dynamizm, z jakim Xiaomi zdobywało serca nowych klientów, może szybko wrócić na 3. lokatę.
Rynek smartfonów to dość hermetyczna grupa firm. Zapotrzebowanie na urządzenia mobilne jest systematycznie zaspokajane przez stałych graczy, działających w branży od wielu lat. W przypadku tak drogich produktów konsumenci kierują się nierzadko reputacją marki. Jak więc wytłumaczyć sukces Xiaomi – świeżaka wśród firm zajmujących się produkcją technologii użytkowej?
Niskie marże gwarancją sukcesu?
Ponad 200-procentowy wzrost sprzedaży w ciągu roku to bez wątpienia ewenement, który sprawił, że Xiaomi było na ustach wszystkich. Okazuje się, że niskie marże i podrabianie stylu Jobsa przez prezesa Xiaomi jest receptą na błyskawiczny rozwój firmy.
Chiński producent walczy o klientów ceną. Flagowe modele najpopularniejszych marek osiągają zawrotne stawki, podczas gdy najnowszy model chińskiego producenta to niemal dwukrotnie mniejszy wydatek. Cena dziwi szczególnie, że specyfikacja chińskiego Mi4 jest porównywalna z najnowszym iPhone’m i Galaxy S5.
Dlaczego Xiaomi mogło pozwolić sobie na tak niskie ceny? Po pierwsze skupia się na internetowym kanale sprzedaży i nie inwestuje w stacjonarną dystrybucję tak jak konkurencja. Pierwszy sklep otwarto dopiero rok temu, a do tej pory pojawiło się w Chinach zaledwie 18 takich placówek. Jest to zupełne przeciwieństwo rozwiązania, do którego przyzwyczaiło swoich klientów Apple – czyli rozbudowanej sieci luksusowych placówek sprzedażowych. Mimo celowania w najwyższą półkę produktową, Xiaomi sprzedaje swoje telefony tylko poprzez własny sklep internetowy.
Strategią firmy jest także wydłużenie cyklu życia produktu. Zamiast co kilka miesięcy wprowadzać na rynek niewiele różniącą się od poprzednika nową wersję smartfona, wydłuża życie flagowego modelu do ponad roku. Taka taktyka pozwala nie tylko ustabilizować wyniki finansowe, ale także pozytywnie wpływa na sprzedaż akcesoriów, których nie trzeba modelować ciągle od nowa. A w tym przypadku Xiaomi nie lubi się dzielić i oferuje swoim klientom bogatą ofertę akcesoriów w cenach niewiele wyższych od podróbek.
Mogłoby się wydawać, że oferta dostępna tylko w internecie powinna być szeroko reklamowana, by dotrzeć do świadomości odbiorców. Xiaomi sądzi inaczej i cały swój marketing opiera na społeczności „fanów” – jak nazywa swoich klientów.
Reklamą samą w sobie jest specjalne forum użytkowników urządzeń Mi, na którym udziela się ponad 300.000 użytkowników i codziennie publikowane są tysiące postów. Producent postanowił najwyraźniej skupić się na urządzeniach zamiast wydawać miliardy na kampanie reklamowe. Doświadczenia Xiaomi pokazują, że znikome wydatki na marketing wcale nie blokują możliwości zdobycia szczytów w branży, bo wystarczy przekazywana ustnie informacja o jakości i cenie urządzeń. Wystarczy jeszcze podczas prezentacji nowego produktu przebrać się za Jobsa, a wieść o twojej firmie rozniesie się sama.
To właśnie Lei Jun – prezes i współzałożyciel Xiaomi pokazuje się zawsze w czarnym golfie i jeansach. Jun nie ukrywa fascynacji Jobsem, którego jest fanem już od czasów college’u. Nawet na konferencjach zachowuje się i wykorzystuje charakterystyczne dla zmarłego prezesa Apple elementy prezentacji.
Najciekawsze fakty o firmie Xiaomi
- Zarówno prezes – Lei Jun, jak i eventy organizowane przez Xiaomi naśladują styl Steve’a Jobsa i firmy Apple. Lei Jun określany jest jako „fałszywy Jobs”.
- W 2013 roku do firmy dołączył Hugo Barra, który zajmował się marketingiem produktowym w Google.
- Dane użytkowników urządzeń Xiaomi są gromadzone na zewnętrznych serwerach. Wzbudziło to kontrowersje wynikające z obawy, że dane te są udostępniane rządowi Chin. Firma zapewniła jednak, że dane przechowywane są na serwerach znajdujących się poza Chinami.
- Marketing firmy opiera się na tę chwilę głównie na społeczności klientów. Wydatki na reklamę są znikome, a samo Xiaomi nazywa swoich klientów „fanami”.
- Firma oferuje do swoich smartfonów liczne akcesoria – podobnie jak znane marki. Oprócz różnorodnych pokrowców, baterii i powerbanków można także kupić inteligentną opaskę oraz maskotkę Xiaomi – królika w czapce uszance.
- Lei Jun został uwzględniony na liście najbogatszych Chińczyków według magazynu Forbes. Jego majątek wynosi aktualnie 9,1 mld USD i plasuje go na 8. miejscu zestawienia.
- Choć firma jest kojarzona głównie z drobnym sprzętem elektronicznym, produkuje również telewizory typy Smart TV.
Wygląda na to, że Xiaomi to kolejny podmiot gospodarki chińskiej, który podbije zachód. Jeszcze niedawno Alibaba została jednym z najgłośniejszych debiutów na parkiecie amerykańskiej giełdy, a chińskie banki pomnażają swój kapitał stając się największymi przedstawicielami branży na świecie. Czy Xiaomi to kolejny krok ku gospodarczej dominacji państwa środka? Z pewnością wiele wyklaruje się w kolejnych kwartałach i kolejnych rankingach IDC. Chiński producent smartfonów już teraz przebił swoich kolegów (Huawei, ZTE – dostępne także w Polsce) i z pewnością łatwo nie odpuści.