Wirtualni operatorzy mieli zdetronizować trzech największych graczy komórkowych, którzy jak na razie po równo dzielą między siebie rynek. – Rewolucji nie będzie – pisze Gazeta Wyborcza.
Niższe ceny, ciekawszy i łatwo dostępny kontent, multimedialne telefony na każdą kieszeń – znawcy rynku nie ukrywają, że wiązali z wejściem wirtualnych operatorów spore nadzieje. Odkąd na rynku pojawili się mBank mobile, myAvon i WPmobi, są ostrożniejsi.- Z buńczucznych zapowiedzi niewiele wyszło. Wszyscy ci gracze razem nie zdobyli nawet 100 tys. klientów. A szkoda, bo oligopolistyczną pozycję Ery, Plusa i Orange należałoby wreszcie skruszyć – mówi Magda Borowik, analityk rynku telekomunikacyjnego w IDC Polska. Jej zdaniem niewiele więcej zdziałają zarówno raczkujące dopiero sieci: Ezo mobile i SimFonia, jak i najnowszy operator, czyli Mobilking, mimo że jako pierwszy z operatorów wirtualnych szeroko się reklamuje – pisze dziennik.