Korzystając z internetu, udostępniamy o sobie różne informacje. Często okazuje się to przydatne – umożliwia np. otrzymywanie spersonalizowanych reklam. Niektórzy z nas nie życzą sobie jednak inwigilacji i woleliby zachować w sieci anonimowość. Tylko czy jest to możliwe? Wielu osobom wydaje się, że w internecie są całkowicie anonimowe. Inni sądzą, że jesteśmy śledzeni wyłącznie w celach reklamowo-marketingowych.
Niestety, informacje o nas trafiają czasami także do przestępców, którzy mogą np. ukraść naszą tożsamość lub nękać nas przez sieć (cyberstalking).
Zwykle jesteśmy zresztą sobie winni sami. – Przede wszystkim należy pamiętać, że użytkownicy sami udostępniają bardzo dużo informacji w internecie, zwłaszcza w portalach społecznościowych. Zamieszczamy tam filmy, zdjęcia, ale również adresy korespondencyjne i mejlowe czy numery telefonów. Od tych danych może zależeć nasze bezpieczeństwo – mówi serwisowi infoWire.pl Maciej Ziarek, analityk zagrożeń w Kaspersky Lab Polska. Dlatego też powinniśmy uważać, co zamieszczamy w portalach społecznościowych oraz ograniczyć do tego dostęp.
Bardzo dużo danych udostępniamy jednak przez samo wchodzenie na strony internetowe. Informacje o naszej aktywności są zapisane między innymi w tzw. ciasteczkach czy innych przesyłanych plikach. Czy to oznacza, że jesteśmy skazani na inwigilację?
Właściwie tak, ale możemy ją ograniczyć. – Aby uniknąć śledzenia w internecie, należy np. korzystać z trybu incognito w przeglądarce. Zredukuje to ilość wysyłanych przez nią informacji. Warto też używać różnych narzędzi anonimizujących. Szczególnie dużą anonimowość zapewnią nam przeglądarka TOR czy wirtualna sieć prywatna (VPN), dzięki której nawet dostawca internetowy będzie miał problemy z zobaczeniem, na jakie strony wchodzimy – stwierdza ekspert.