Nadrenia Północna-Westfalia domaga się od Nokii zwrotu subwencji. Władze tego niemieckiego kraju związkowego poinformowały w środę, że zażądały 41 milionów euro. Jest to reakcja na plan zamknięcia przez Nokię zakładów w Bochum.
Zapowiedź „przeprowadzki” do Rumunii, gdzie koszty pracy są bardzo niskie, sprawiła, że wizerunek Nokii bardzo w Niemczech ucierpiał. Większość Niemców zapowiada, że będzie odtąd kupować telefony komórkowe innych marek. Niemieccy politycy potępiają plany Nokii, oznaczające utratę pracy dla ok. 2300 ludzi i w demonstracyjnie pozbywają się telefonów komórkowych tego koncernu.
Według rumuńskich mediów Nokia ma rozpocząć produkcję w Rumunii już w tym roku i docelowo zatrudniać 3,5 tys. osób. Pracownicy zatrudnieni tam przy produkcji mają zarabiać średnio równowartość 220 euro miesięcznie.
Szef Nokii Olli-Pekka Kallasvuo wskazuje na rachunek ekonomiczny. „W Bochum produkujemy około sześciu procent wszystkich naszych telefonów komórkowych. Tymczasem na Bochum przypada 23 proc. naszych łącznych kosztów płacowych” – powiedział niedawno gazecie „Handelsblatt”.
Komentując planowane wycofanie się Nokii z Bochum unijny komisarz ds. przemysłu Guenter Verheugen opowiedział się za rezygnacją z państwowych dotacji dla inwestorów.
Na budowę fabryki w Bochum niemiecki rząd federalny i władze krajowe Nadrenii Północnej-Westfalii przekazały Nokii subwencje na sumę 88 mln euro. Teraz domagają się zwrotu 41 mln euro.
Chodzi o subwencje z lat 1998 i 1999. Ministerstwo gospodarki Nadrenii Północnej-Westfalii uzasadnia roszczenie tym, że od 2002 roku Nokia nie dotrzymuje zobowiązań, dotyczących liczby miejsc pracy w zakładach w Bochum. Fiński producent ma tydzień na ustosunkowanie się do tego roszczenia.
Na razie Nokia twierdzi jedynie, że zawsze podawała aktualne dane dotyczące zatrudnienia w Bochum i że dotąd nikt nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń.
Więcej na ten temat można przeczytać w poprzednich wiadomościach:
- Bojkot komórek Nokii w Niemczech
- Nokia zamyka swoją fabrykę w Niemczech