Na początku września amerykański bloger Brian Krebs podzielił się z czytelnikami informacją o prawdopodobnym wycieku danych kart płatniczych z sieci marketów budowlanych Home Depot. Wkrótce okazało się, że przestępcy przez kilka miesięcy zbierali cenne dane, a liczba skradzionych kart sięgnęła 56 milionów. Home Depot padł ofiarą złośliwego oprogramowania instalowanego w systemach kasowych, tzw. POS. Wirus zbierał dane kart płatniczych, gromadził je w ukryciu, a następnie wysyłał do
niezidentyfikowanych do tej pory przestępców.
Dane kart w następnej kolejności trafiały na czarny internetowy rynek, gdzie sprzedawano je po kilka dolarów za sztukę. Procederowi sprzyja fakt, że w USA korzysta się nadal wyłącznie z pasków magnetycznych na kartach, co pozwala złodziejowi stworzyć wierną kopię skradzionego plastiku.
Największy wyciek w historii handlu
Po kilku tygodniach od pierwszych doniesień sieć Home Depot oficjalnie potwierdziła incydent i oszacowała ilość skradzionych kart na 56 milionów. Oznacza to, że tegoroczne wydarzenia przyćmiły zeszłoroczną wpadkę sieci Target, w której w niepowołane ręce trafiło 40 mln numerów kart.
Przecieki ze śledztwa wskazują, że prawdopodobnie zainfekowane zostały wyłącznie kasy samoobsługowe zainstalowane w sklepach. Zapewne tylko dlatego w ręce oszustów trafiło kilkadziesiąt milionów numerów kart, a nie znacznie większa ich liczba. Home Depot poinformował, że pozbył się zagrożenia, ale złośliwe oprogramowanie działało bez przeszkód od kwietnia do 7 września tego roku. Sieć wdrożyła już system szyfrujący dane kart „w locie”, co powinno zabezpieczyć ją przed podobnym atakiem w przyszłości.
Przypadek Home Depot to największy jak dotąd wyciek numerów kart płatniczych w historii handlu. Większą skalę miała tylko kradzież, której ofiarą padł agent rozliczeniowy Heartland, który w 2009 roku stracił dane 130 mln rachunków.