Era już wysyła do swoich „złych” klientów zawiadomienia, że jeśli natychmiast nie zapłacą rachunków, zostaną wpisani na czarną listę. Plus również wkrótce ruszy z taką akcją. Czarne listy ruszą pełną parą dopiero w przyszłym roku.
Mimo że odpowiednia ustawa weszła w życie blisko półtora roku temu, czarne listy dłużników praktycznie jeszcze nie funkcjonują. – Rzeczywiście rynek rozwija się wolniej, niż pierwotnie zakładano – przyznaje Iwona Janeczek, dyrektor generalny KSV Biuro Informacji Gospodarczej. Czarne listy miały być batem na dłużników. Ale na razie system się nie sprawdził. W Biurach Informacji Gospodarczej znajduje się niewiele danych, głównie od mniejszych firm. Brakuje informacji od instytucji, które obsługują klienta masowego – banków czy firm telekomunikacyjnych. Jednak rok 2005 r. powinien być przełomowy. – Nasi dłużnicy już otrzymują informacje, że jeśli nie zapłacą zaległych rachunków, zostaną umieszczeni w Biurze Informacji Gospodarczej – mówi Marek Woźniak z Polskiej Telefonii Cyfrowej (sieć Era). Sprawa może dotyczyć kilkuset tysięcy osób. Do podobnej operacji przygotowuje się Pol-komtel (sieć Plus). – Być może zaczniemy współpracę z jednym z BIG-ów od początku przyszłego roku – skąpo informuje Elżbieta Sadowska, rzecznik Polkomtela. – Myślę, że w przyszłym roku zgłaszać się do nas będzie coraz więcej firm, bo to dobry sposób na windykację należności – mówi Iwona Janeczek z KSV BIG. Czarne listy działają na wyobraźnię dłużników. – 58 proc. osób mobilizuje się do spłacenia zobowiązania ze strachu przed wpisaniem na listę, kolejne 27 proc., gdy tylko się na niej znajdzie – opisuje Mirosław Dzięgielewski, prezes Krajowego Rejestru Dłużników BIG.
Biura Informacji Gospodarczej – obecnie jest ich w Polsce cztery – mogą zbierać dane o osobach (czyli inaczej tworzyć czarne listy), które dłużej niż dwa miesiące ociągają się z zapłatą należności powyżej 200 zł. Takich „złych” klientów do BIG-ów mogą zgłaszać banki, operatorzy telefoniczni i telewizyjni, spółdzielnie mieszkaniowe, dostawcy gazu, prądu, wody, etc. Wszystko po to, by ułatwić sobie życie i uniknąć niesolidnych klientów. Dla dłużników oznacza to np. większe trudności w uzyskaniu kredytu.
źródło: Rzeczpospolita