Nie w każdym urządzeniu, niczym we „flagowcu” potrzebny jest błyskawiczny transfer i olbrzymie zdolności do przetwarzania danych. Czasem dużo bardziej istotne jest niewielkie zużycie energii, czy możliwość działania w miejscach, gdzie inne urządzenia dawno straciłyby zasięg. W końcu do czego potrzebne byłoby 100 Mb/s czujnikowi sprawdzającemu temperaturę i wilgotność ziemi w nowocześnie zarządzamy gospodarstwie rolnym. Podobnie jest z innymi urządzeniami „Internetu Rzeczy”.
A o takich właśnie zastosowaniach mówią eksperci w materiale. Tym bardziej warto go obejrzeć, że pojawia się w nim zaproszenie. Nawet dwa. I to bardzo poważne zaproszenia, a nie konkursy na blogu (choć te też są poważne!). Dlatego warto przyjrzeć się im bliżej, szczególnie, jeżeli macie pomysły, co zrobić z Internetem Rzeczy. Bo on powstanie, jednak od nas tylko zależy, czy tego nie przegapimy.