W lipcu kupiłam telefon na abonament w sieci Orange. Od tego czasu trzy razy był w naprawie, za każdym razem pojawiała się ta sama usterka. Jestem bezsilna – skarży się czytelniczka Gazety Wyborczej.
Problemy pani Marii z Nokią E 65 zaczęły się w lipcu. Dwa tygodnie po tym, jak odebrała telefon, zaczęło przerywać rozmowy. Oddała więc do naprawy, ale niedługo cieszyła się sprawnym aparatem. Okazało się, że pojawiła się ta sama usterka co przedtem. Telefon drugi raz trafił do serwisu. Był sprawny około dwóch tygodni, na początku listopada pani Maria musiała oddać go po raz trzeci do naprawy. Miała go odebrać w ubiegłym tygodniu. Na miejscu okazało się, że dodatkowo ma pęknięty wyświetlacz. – Nie wzięłam tego telefonu. Poprosiłam, żeby mi wymienili na nowy, ale pan z obsługi Orange powiedział, że mogą naprawiać w nieskończoność, gdyż chroni ich prawo. Jestem bezsilna – mówi pani Maria.
Sprawa wyjaśniła się dopiero po interwencji „Gazety” w siedzibie Nokii. – Wymienimy telefon na nowy – zapewnił Mirosław Błachnio, asystent do spraw obsługi klienta w Nokii.