Tym razem nie będzie o nowoczesnych technologiach, tylko trochę o historii telekomunikacji. A dokładnie o kilku pomieszczeniach, znajdujących się w… schronie przeciwlotniczym pod warszawskim Śródmieściem. A w nich ukrytą prawdopodobnie ostatnią w Polsce centralę Strowger. Nie była wykorzystywana od wielu lat i na dniach zostanie ostatecznie zdemontowana. To ostatnia szansa aby ją zobaczyć.
– Centrala ma ciekawą historię, bo nigdy nie była przeznaczona do obsługi klientów, lecz do rozmów nazwijmy je… „służbowymi”. Głównie do łączności w kierunku wschodnim, do Związku Radzieckiego, który w czasach Układu Warszawskiego był uznawany za naszego sojusznika. Jak możemy się domyślać, bo dane zaginęły, nie chodziło o rozmowy na temat połowu śledzia na Bałtyku ani filozofii. Do dzisiaj w jednym z pomieszczeń widać informacje jak można zadzwonić do: Charkowa, Kijowa, Moskwy czy Pskowa. Po 1989 roku nadal była wykorzystywana, lecz tylko do komunikacji wewnętrznej. Chociaż centrala była automatyczna, nie mogła działać sama. Wymagała obsługi sporej grupy specjalistów. Tuż obok działał nawet wyspecjalizowany warsztat dostarczający na bieżąco niezbędne części. Praca w takim miejscu nie była specjalnie przyjemna. Każdy z wybieraków poruszał łącząc rozmowy, co powodowało ciągły stukot i brzęczenie. – pisze rzecznik prasowy Orange Wojciech Jabczyński.