Czy z początkiem marca będzie można bezkarnie odejść z sieci Orange? Jak dowiedziała się „Gazeta”, izba zrzeszająca operatorów chce, by stanowisko w tej sprawie zajął resort infrastruktury.
W grudniu Urząd Komunikacji Elektronicznej wykrył, że Centertel, operator sieci Orange, umieścił w regulaminie informacje o trybie reklamacji niezgodne z postanowieniem ministra infrastruktury. To dla operatora kłopot, bo zgodnie z interpretacją UKE każda zmiana regulaminu sprawia, że abonent może zerwać umowę z operatorem, nie ponosząc konsekwencji.
Zmiana regulaminu oznacza, że ok. 5,5 mln abonentów sieci komórkowej Orange będzie mogło wiosną opuścić swego operatora, nawet jeśli kilka miesięcy temu wzięli telefon za złotówkę.
Operator szuka pomocy. Złożył sprawę do sądu, a teraz poprosił reprezentującą go organizację o pomoc. Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji, do której należy Orange, zapowiedziała zwrócenie się do ministra infrastruktury z prośbą o interpretację prawa telekomunikacyjnego w tym zakresie.
W identycznej sytuacji jak Orange jest też Era. Jej sprawa na razie czeka na finał w sądzie. Operatorzy zyskali jednak ostatnio nowego sojusznika. Komisja Europejska wszczęła w ubiegłym tygodniu postępowanie przeciwko Polsce, ponieważ uznała, że nasze przepisy zbyt mocno chronią konsumentów, a zagrażają prawom operatorów telefonicznych. Jeśli Polska nie zmieni prawa, KE pozwie Polskę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Anna Streżyńska, prezes UKE, przygląda się działaniom PIIT ze spokojem. Rzecz w tym, że stanowisko resortu infrastruktury w żaden sposób nie może wpłynąć na decyzję regulatora. – Tylko stanowisko sądu wyrażone w prawomocnym wyroku jest dla nas wiążące, i to tylko w indywidualnej sprawie – mówi „Gazecie” szefowa UKE.