Anna Streżyńska, prezes UKE powiedziała dziennikarzom Gazety Wyborczej, że w przyszłym roku chce zająć się jakością usług oraz wyegzekwować to, aby zapisy w umowach, które podpisują użytkownicy, odzwierciedlały to, co faktycznie się im oferuje.
– Jeżeli operator sprzedaje łącze o przepustowości 1 Mb/s, to może jeszcze można tolerować prędkości typu 600 czy 800 kb/s. Ale 130 kb/s – niewątpliwie już nie. A tak niedawno było w sieci TP SA, gdzie przez kilka tygodni jakość była dramatycznie niska. Sama miałam ten problem, a do Urzędu wpływało po kilkadziesiąt skarg dziennie – powiedziała Streżyńska
Dziś trudno się kłócić przed sądem o to, kiedy mamy do czynienia z nienależytym świadczeniem usługi – czy już przy 800, 600, czy może dopiero przy 130 kb/s. Dlatego chcemy, aby umowy jasno określały, jakiej jakości ma być świadczona usługa.
Zdaniem Pani prezes klient musi mieć podany minimalny pułap. „Dziś tak nie jest. Mamy
skargi od ludzi, którzy kupili 6 Mb/s, a nawet nie osiągają 512 kb/s.
Jedna bardzo uparta pani z bardzo małej miejscowości wysyła do nas co
drugi dzień raporty z serwisu Speedtest [pozwala zmierzyć, jak szybki
jest faktycznie nasz dostęp do internetu] i wynika z nich, że na
sześciomegowym internecie nie osiąga ona nawet 144 kb/s, a więc tego,
co w ogóle uznaje się za szerokopasmowy internet. Te problemy wymagają
od operatora reakcji w postaci rozbudowy sieci i to się dzieje, ale
klient oczekuje też, aby cena była adekwatna do usługi.”
Urząd planuje również kolejne kroki prowadzące do poprawy jakości usług
telefonii komórkowej. – Zbudowaliśmy też systemy oceny jakości w
sieciach komórkowych i IP. Poza tym mamy wkrótce dostać od Instytutu
Łączności projekt propozycji norm, jakie powinny obowiązywać we
wszystkich sieciach, ale również propozycję sposobu egzekucji wymagań – powiedziała GW Anna Streżyńska.