Coraz więcej konsumentów robi zdjęcia produktom i ich cenom w sklepach. Dzięki temu mogą porównać ceny poszczególnych sklepów i dokonać zakupów w tych punktach usługowych, w których faktycznie ceny są najniższe. Jednak część marketów broni się przed tą praktyką. Z punktu ich widzenia osłabia to m. in. ich działania marketingowe. W rzeczywistości pokazuje realne ceny. Klienci w ostatnich latach zwracają szczególną uwagę na ceny w sklepach.
Porównują je, czytając ulotki promocyjne, ale również coraz częściej robią zdjęcia produktom i ich kodom kreskowym za pomocom smartfonów. Bywa, że ochrona marketów reaguje natychmiast, widząc konsumenta buszującego po półkach z telefonem w ręku. W przypadku przyłapania osoby na robieniu zdjęć zazwyczaj kończy się na prośbie o ich skasowanie, a nawet wyproszeniu delikwenta ze sklepu.
Metody
Robienie zdjęć w sklepach w wielu placówkach nie jest mile widziane. Wynika to bardziej z przyjętej przez sklepy wewnętrznej polityki, niż z obowiązujących zapisów prawnych. Markety wychodzą z założenia, że jest to kradzież ich własności intelektualnej, jak chociażby sposobów ekspozycji towarów w sklepie. Jednak, w niektórych przypadkach, niechęć do klientów porównujących w ten sposób ceny wynika z jeszcze jednej, dość istotnej przyczyny – niebezpieczeństwa utraty klienta na rzecz konkurencji lub sklepów internetowych oferujących znacznie niższe ceny. Ostatecznie zamiarem wykonującego zdjęcia produktów i ich cen jest porównanie warunków sprzedaży, a w przypadku akceptowalnej ceny zakup w danym punkcie. Jednak w sytuacji, gdy w innym sklepie jest dużo niższa cena porównywanych produktów, market może zyskać wśród klientów opinię drogiego, tracąc swój pozytywny wizerunek.
Klienci najczęściej robią zdjęcia za pomocą wyspecjalizowanych aplikacji, które posiadają funkcję rozpoznawania kodów kreskowych – wówczas cena pojawia się w ciągu kilku sekund od zeskanowania. Istnieją również aplikacje, w których wystarczy zrobić zdjęcie opakowania, a aplikacja, rozpoznając je, pokaże wynik – nazwę produktu, cenę itp.
Szczególną kategorię aplikacji stanowią bezpłatne agregatory danych, które po zeskanowaniu kodu dostarczają informację o danym produkcie z wielu źródeł. Umożliwiają w ten sposób poznanie opinii o asortymencie, porównanie cen zarówno w handlu tradycyjnym jak i e-handlu (dane z gazetek promocyjnych oraz ze sklepów internetowych), poszerzenie wiedzy konsumenta o cechach produktu, w tym np. wartościach odżywczych, alergenach, dotarcie do stron www produktów lub multimediów na ich temat, a kończąc na tworzeniu list ulubionych zakupów.
Porównanie cen coraz popularniejsze
Aplikacje typu Mobit GS1 dopiero pojawiają się na polskim rynku, a ich popularność rośnie wraz ze wzrostem liczby smartfonów. Dotychczas aplikację pobrało dwadzieścia tysięcy osób. Mobit GS1 została stworzona przez Instytut Logistyki i Magazynowania w Poznaniu. To bezpłatna aplikacja, która zawiera bazę produktów oraz kodów kreskowych. Można ją pobrać na smartfony z Androidem. Dzięki niej można wykonać zdjęcia samego kodu kreskowego. Aplikacja odczytuje kod i wysyła informację do bazy danych znajdującej się na serwerze. W zamian otrzymuje nazwę i zdjęcie produktu. Smartfon wyświetli również dodatkowe informacje pochodzące z różnych źródeł: skład produktu, ceny w porównywarce Nokaut oraz ceny promocyjne z gazetek reklamowych. W innych krajach powstają podobne rozwiązania.
W europejskich krajach już od jakiegoś czasu skanowanie cen jest praktykowane przez konsumentów. Skanują głównie produkty elektroniczne, AGD, spożywcze, kosmetyczne, detergenty, napoje, alkohole, produkty świeże paczkowane. Przykładowo na rynku francuskim zauważalna jest większa przejrzystość, jeżeli chodzi o same ceny. Dlatego spis cen nie wywołuje żadnej negatywnej reakcji ze strony sklepów z wyjątkiem dyskontów. – Trendy na rynku cały czas podlegają zmianom. Jeszcze do niedawna zakupy w hipermarkecie były niezwykle popularne ze względu na szeroki wybór. Obecnie klienci bardziej cenią czas niż wybór i dlatego częściej wybierają supermarkety i małe sklepy, w pobliżu domu, które dzięki konsolidacji oferują podobne ceny do hipermarketów. Hipermarkety również zauważają zmiany potrzeb klientów i dlatego cześć z nich otwiera sklepy internetowe. Dla klientów niezmiennie istotny jest domowy budżet, co sprawia, że chętnie porównują ceny produktów. Dlatego przewidujemy, że nastąpi duże zapotrzebowanie na aplikacje, dzięki którym będą mogli uzyskać informacje na temat cen rynkowych, mówi Marcin Dobek, wiceprezes agencji badawczej ABR SESTA.
Plany UE
Już w grudniu 2014 roku wejdzie rozporządzenie UE, które wymusi na producentach i sklepach podawanie pełnej informacji na temat produktów sprzedawanych w Internecie. W rozporządzeniu jest napisane że „Społeczeństwo jest zainteresowane zależnością zdrowia od diety i wyborem właściwej diety dostosowanej do potrzeb indywidualnych”, a w białej księdze Komisji z dnia 30 maja 2007 r. zatytułowanej „Strategia dla Europy w sprawie zagadnień zdrowotnych związanych z odżywianiem, nadwagą i otyłością” zauważono, że podawanie wartości odżywczych jest jedną z ważnych metod informowania konsumentów na temat składu środków spożywczych i pomagania im w dokonywaniu świadomych wyborów. W praktyce oznacza to, że klient będzie mógł sprawdzić czy dany produkt zawiera alergeny, których musi unikać, jaka jest jego wartość energetyczna, skład itp. Tak więc wzrośnie zapotrzebowanie na dostęp do tych informacji, i tu pojawia się kolejna okazja do wykorzystania aplikacji on-line. Jedynym zagrożeniem dla klienta, jakie się z tym wiąże, może być pojawienie się aplikacji, które będą nadmiernie reklamować produkty, kusząc rabatami.
W gorszej sytuacji będą sklepy, zwłaszcza Elektro i AGD, które już odczuwają spadek klientów w związku z ich przejściem do sklepów internetowych. Bardzo popularnym zjawiskiem jest przyjście do sklepu, porównanie produktów, rozmowa ze sprzedawcą i, gdy już wybierzemy konkretny produkt, porównanie jego ceny na smartfonie. Często produkt można kupić taniej w sklepach internetowych i dlatego klient rezygnuje z natychmiastowego zakupu na rzecz wysyłki. Dlatego niektóre sieci już myślą o umożliwieniu sprzedawcom negocjowania cen, jeśli klient wykaże, że produkt jest gdzieś sprzedawany po niższej cenie. Takie podejście, jak również stałe porównywanie cen rynkowych, jest dla sieci wręcz koniecznością, gdyż w przeciwnym wypadku sklepy staną się tylko salonami wystawowymi. Z pewnością największym wygranym będzie w tej sytuacji klient, jeśli odpowiednio wykorzysta nowoczesne możliwości.