Rynek już zaczął wskazywać osoby, które mogłyby zastąpić Streżyńską na stanowisku prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej – instytucji powołanej do tego, by zwiększać konkurencyjność na rynku telekomunikacyjnym i tym samym poprawiać nam wszystkim warunki korzystania z telefonu czy internetu – pisze Gazeta Wyborcza.
Jednym z sygnałów, które budzą niepokój zwolenników Streżyńskiej, jest przygotowywane właśnie przez rząd nowe prawo telekomunikacyjne (podzielone na dwie nowelizacje – unijną i nieunijną).
– Projekt unijny wprowadza regulację, zgodnie z którą prezesa UKE można odwołać w przypadku odrzucenia przez ministra infrastruktury raportu rocznego składanego przez prezesa UKE – mówi dla Gazety Wyborczej Rafał Duczek, radca prawny w kancelarii prawnej Grynhoff Woźny Maliński. – To nowy przepis, którego nie było we wcześniejszych projektach. Ułatwia on odwołanie szefa Urzędu.
Dotychczas prawo do odwołania regulatora miał premier. Już to budziło poważne wątpliwości Komisji Europejskiej, która zagroziła nam nawet pozwem do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Nowy przepis wydaje się jednak jeszcze groźniejszy. – Powstaje pytanie, w jaki sposób minister powinien, i czy powinien, uzasadniać odrzucenie raportu. Ten przepis jest niespójny z innymi, które stanowią, że prezesa UKE powołuje i odwołuje premier. Tutaj takie kompetencje dano ministrowi infrastruktury – zaznacza mec. Duczek.
Jeśli przepis rzeczywiście wejdzie w życie, poważnie narazimy się Komisji Europejskiej, która kilkanaście dni temu skrytykowała Polskę za zbytnie uzależnienie regulatora od rządu.
Obawa o przyszłość Streżyńskiej wynika też z ostatnich działań resortu infrastruktury. Chodzi przede wszystkim o opublikowane w ub. tygodniu stanowisko ministerstwa w sprawie planów podziału Telekomunikacji Polskiej na część zajmująca się utrzymaniem i udostępnianiem sieci oraz część sprzedającą usługi klientom detalicznym.
Przypominamy, że Ministerstwo Infrastruktury wydało oświadczenie, w którym czytamy – „Nałożenie obowiązku separacji funkcjonalnej (…) jest w chwili obecnej prawnie niedopuszczalne”. Stanowisko ministerstwa jest w tym względzie zgodne z tezami powtarzanymi od dawna przez władze Telekomunikacji.