Dziennik Rzeczpospolita dotarł do nagrania rozmowy prezydenta Olsztyna z urzędniczką, którą namawiał do seksu. Okazało się, że to nie jedyny jego „wybryk”, gdyż molestował też inne pracownice urzędu i kilkanaście razy dzwonił na tzw. sekslinie.
Wczoraj „Rzeczpospolita” ujawniła, że jedna z urzędniczek została zgwałcona. W tej sprawie ponownie wszczęto umorzone wcześniej postępowanie w prokuraturze.
Wersję zgwałconej Anny potwierdzają też inne kobiety, do których dotarła Rzeczpospolita. Jedna z nich zastrzegła, że wiedzą podzieli się wyłącznie z prokuraturą. – Wam mogę powiedzieć tylko, że takie sytuacje miały miejsce – powiedziała urzędniczka.
Rzeczpospolita dysponuje też nagraniem rozmowy prezydenta z pracownicą magistratu. Małkowski w wulgarny sposób zachęca ją do seksu. Opowiada jej, co chciałby robić, gdyby byli sam na sam. Dziennik posiada też zdjęcie, które pozwolił sobie zrobić telefonem komórkowym Małkowski. Na fotografii roznegliżowany prezydent siedzi na krześle w urzędzie.
Z billingu telefonu komórkowego prezydenta Olsztyna ze stycznia i
lutego 2004 roku – do którego dotarła Rzeczpospolita – wynika, że w lutym i
styczniu tego roku szef magistratu 13 razy dzwonił na tzw. sekslinie.
Rozmowy trwały od kilku do kilkunastu minut. W 2005 roku napisał o nich
„Fakt”. Po publikacji Małkowski zagroził dziennikowi pozwem sądowym.
Pozwu nie złożył. Zrezygnował za to ze służbowego telefonu komórkowego.
– Faktura jest oryginalna, dlatego nie było pozwu – mówi Rzeczpospolitej
informator z olsztyńskiego ratusza.
Czołowi olsztyńscy politycy mieli informacje o molestowanych urzędniczkach w olsztyńskim magistracie. Żaden z nich nie powiadomił jednak o tych faktach prokuratury. – W najbliższym czasie osoby te zostaną wezwane przez nas na przesłuchanie – ujawnia Cezary Kamiński, prokurator okręgowy w Olsztynie.