Zamiennik ekranu dla smartfona kupiony poza oficjalnym sklepem producenta może przysporzyć użytkownikowi sporych problemów. Eksperci wykazali, że taki wyświetlacz może posłużyć cyberprzestępcom do kradzieży prywatnych danych z urządzenia. Badania przeprowadzone na dwóch oddzielnych urządzeniach z Androidem: Huawei Nexus 6P i LG G Pad 7.0 przez Uniwersytet Ben-Guriona w Izraelu pokazały, w jaki sposób hakerzy mogą używać zamienników oryginalnych ekranów w uszkodzonych smartfonach, aby wykradać z
nich dane. Ten rodzaj ataku jest niemal niezauważalny dla właściciela urządzenia i jest możliwy za pośrednictwem złośliwego chipa osadzonego w nowym, zastępczym ekranie dotykowym.
Eksperci wykazali jak trudno wykryć taki atak. Ujawniono także, w jaki sposób takie urządzenia mogłyby zostać użyte do zrobienia zdjęcia użytkownika i przekazania go hakerom. Pokazano również, jak zainfekowane ekrany logowały klawisze wybierane na wirtualnej klawiaturze oraz wzory służące do odblokowywania urządzenia. Potrafiły również wykorzystać luki znajdujące się w systemie operacyjnym urządzenia.
– Użytkownicy stojąc przed wyborem: używania smartfona z pękniętym ekranem lub naprawy urządzenia w renomowanym serwisie – co może być kosztowne – często wybierają drogę na skróty i kupują zastępcze ekrany od nieznanych producentów. Takie używane części zamienne można nabyć już za kilkanaście złotych za pośrednictwem popularnych serwisów aukcyjnych. Jednak jak pokazują badania, korzystanie z zamiennych ekranów nieznanego pochodzenia może nieść ze sobą ryzyko utraty prywatności – mówi Kamil Sadkowski, analityk zagrożeń z firmy ESET.
Według badań przeprowadzonych przez iMend.com, 22 procent użytkowników korzysta ze smartfona z pękniętym ekranem i jest to najczęściej występująca usterka w telefonach. Co ciekawe, 66 procent ankietowanych jest nieświadomych, że zepsuty wyświetlacz może wpływać na pracę całego urządzenia, a uszkodzenie ekranu może przyczynić się do większych szkód, np. poprzez nieodpowiednie zabezpieczenie urządzenia przed zalaniem.