W ubiegłym roku w Polsce doszło do prawie 30 tys. pożarów budynków mieszkalnych. Zginęło w nich 360 osób. Według badań Polskiej Izby Ubezpieczeń i Deloitte, takiego zagrożenia obawia się aż 66% Polaków. Oprócz nieostrożności przy obchodzeniu się z otwartym ogniem, pożar może wywołać wadliwie wykonana lub przestarzała instalacja elektryczna. Codzienne czynności, takie jak ciągnięcie za kabel urządzenia zamiast za główkę wtyczki, zostawianie zagiętych kabli czy poluzowane gniazda
mogą prowadzić do niebezpiecznego iskrzenia między przewodami. O czym trzeba pamiętać, aby zminimalizować ryzyko zaprószenia ognia?
Co może spowodować pożar?
Jednym z częstszych powodów pożarów w domach, obok nieostrożności mieszkańców, są usterki instalacji elektrycznej. Często dochodzi do tzw. zwarć łukowych, czyli iskrzenia wysokiej częstotliwości między dwoma przewodami lub w ramach jednego z uszkodzoną izolacją. Takie „mini błyskawice” wytwarzają dużo ciepła na bardzo małej powierzchni, co prowadzi do nadmiernego wzrostu temperatury i pożaru instalacji elektrycznej, a przez to całego domu. Ryzyko zwarcia zwiększają m.in.:
- uszkodzenia okablowania przez zwierzęta domowe lub gryzonie;
- nadmierne działanie promieni słonecznych;
- przewiercenie przewodu, przebicie go gwoździem;
- zgniecione meblami lub napięte przewody;
- zużycie instalacji;
- zostawianie luźnych kontaktów lub styków;
- uszkodzone urządzenia elektryczne;
- pogięte wtyczki lub przewody;
- nadmierne obciążenie instalacji.
Ostrożność na pierwszym miejscu
Ryzyko pożaru jest prawdopodobne dla 44% Polaków z małych miast lub wsi oraz 30% mieszkańców dużych miast. Ogień to największa obawa Polaków związana z mieszkaniami. Niektóre przyczyny takich zdarzeń można ograniczyć dzięki zachowywaniu środków ostrożności i zmianie niebezpiecznych przyzwyczajeń, takich jak stawianie mebli na kablach czy ich zaginanie. Ważne jest stosowanie się do zaleceń producentów urządzeń, regularne przeglądy stanu instalacji i sprzętów domowych, unikanie przeciążania instalacji, samodzielnego jej naprawiania i stosowania rozwiązań prowizorycznych. Warto też – w porozumieniu z wykwalifikowanym elektrykiem – zastosować dodatkowe zabezpieczenia.
– Problemy z instalacją elektryczną kojarzą się zazwyczaj ze starszymi domami, ale usterki mogą pojawić się także w nowych budynkach. Ilość sprzętu elektronicznego w gospodarstwach domowych od lat 90. wzrosła kilkukrotnie. Każde takie urządzenie jest potencjalnym źródłem zwarcia bądź iskrzenia. Zwarcie łukowe może przy tym trwać kilka minut, ale też kilka godzin, a nawet dni. Usterki i uszkodzenia instalacji mogą więc miesiącami narastać i stanowić niewidoczne dla mieszkańców zagrożenie pożarem. Dlatego, obok odpowiednich środków ostrożności i zmiany szkodliwych przyzwyczajeń, kluczowe jest też szybkie wykrycie problemu – wskazuje Bartłomiej Jaworski, Senior Product Manager w firmie Eaton.
Tradycyjne rozwiązania, takie jak wyłączniki nadprądowe lub różnicowoprądowe, nie są w stanie wykryć zwarć łukowych. Potrzebny jest do tego detektor iskrzenia (ang. arc fault detection device, AFDD), który monitoruje przewody, lokalizuje awarię i rozłącza obwód elektryczny. Takie urządzenia powinny być montowane wszędzie, gdzie znajdują się ludzie, którzy w momencie wybuchy pożaru mogą nie być świadomi zagrożenia: w szpitalach, muzeach, centrach handlowych, ale też w domach. Gdy już dojdzie do pożaru instalacji elektrycznej, zazwyczaj jest za późno, by zapobiec rozprzestrzenianiu się ognia i pozostaje, tylko wezwać odpowiednie służby. Dlatego warto też wyposażyć mieszkanie w gaśnicę oraz czujnik dymu.