Nowa ustawa antyterrorystyczna może przyczynić się do zablokowania prawie 30 mln numerów „na kartę”. Jeśli dokument zostanie uchwalony zgodnie z planami rządu, do czystki może dojść już na koniec bieżącego roku. Każdy będzie musiał wtedy rejestrować swój numer u operatora, legitymując się dowodem osobistym. Na koniec grudnia 2015 roku penetracja telefonii komórkowej wyniosła 146,1 proc. Po wprowadzeniu nowych zmian, wskaźnik ten może w przyszłym roku spaść do 70,7 proc.
To mniej niż obecnie w Rwandzie (78,2 proc.). Zgodnie z zapisami nowej ustawy, nie będzie możliwości zakupu startera bez pokazania dowodu, a dotychczasowi klienci będą mieli pół roku na dostarczenie danych do operatorów – w przeciwnym razie ich numery zostaną zablokowane. To jednak nie jedyny problem, jaki może wyniknąć z wprowadzenia regulacji w obecnym kształcie.
– Pod znakiem zapytania staną ceny usług pre-paid u operatorów – nowe procedury mogą skłonić ich do podwyżek, ponieważ będą musieli procesować większe ilości danych. Niepewny jest także los sprzedaży starterów w kioskach czy na stacjach benzynowych – klient będzie musiał wylegitymować się podczas zakupu dowodem osobistym, a nie każdy będzie chciał go pokazać sprzedawcy, co do którego nie ma pewności, że bezpiecznie przekaże wrażliwe dane operatorowi – komentuje Mateusz Gawin z Bankier.pl. – Ciekawe jest jeszcze jak zostanie rozwiązana sprawa nieletnich klientów, którzy jeszcze dowodów nie mają – dodaje.
– Ustawa antyterrorystyczna ma służyć zwiększeniu ochrony obywateli polskich przed możliwymi atakami terrorystycznymi. W dużym stopniu kładzie ona nacisk na zwiększenie kontroli samych obywateli. Otwarte pozostaje pytanie, czy tego typu zmiany rzeczywiście są wstanie uchronić nas przed potencjalnymi atakami, czy jest to tylko wymówka do tego by mocniej kontrolować społeczeństwo? – Paradoksalnie, za zwiększenie tej kontroli zapłacą sami obywatele, m.in. w wyższych rachunkach za telefon – dodaje Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl.