Walentynki lubi obchodzić 74 proc. Polaków, a nie lubi tego zachodniego zwyczaju 20 proc. rodaków – wynika z sondażu CBOS. Ponad połowa ankietowanych deklaruje, że zamierza wysłać komuś kartkę walentynkową, kupić prezent, czy kwiaty. Entuzjaści cieszą się kolejną okazją do sprawiania przyjemności bliskim, a krytycy stawiają tezę o ekspansji zachodnich korporacji promujących kolejny 'event sprzedażowy’ napędzający im biznes.
Jedno jest pewne – kiedy dorośli świętują, ktoś 14. lutego wieczorem musi zająć się małymi dziećmi…
Handlowcy od lat prowadzą badania zachowań zakupowych, a potem organizują promocje walentynkowe mające maksymalizować zyski. Z badań wynika, że przeciętny Amerykanin na prezenty walentynkowe wydaje nawet do 100 dolarów. W Polsce i Europie Centralnej podobne badania prowadzi Allegro.pl, ale także naziemne centra handlowe. W zeszłym roku wyniki sondy Silesia City Center wskazywały, że 41 proc. klientów zamierzało wydać 50 – 100 zł, a 21 proc. nawet 100 – 200 zł. Handlowcom 14 lutego doskonale wpisuje się w cykl promocji – najpierw świątecznych, potem styczniowych wyprzedaży, aż wreszcie promocji walentynkowych w lutym. Nic dziwnego, że zwiększony popyt konsumentów aktywizuje również instytucje finansowe udzielające okolicznościowych pożyczek… i koło się zamyka.
W makro-analizie walentynkowego zjawiska często pomijany jest aspekt ludzki, czyli wysiłek i koszty związane z organizacją opieki dla dzieci.
Czasem opiekę nad dzieckiem można powierzyć członkowi rodziny, ale przecież nie zawsze można korzystać z tego rodzaju uprzejmości. Jak wynika z raportu „Polski rynek niań” portalu Niania.pl zawodem opiekunki dla dziecka trudni są na stałe w naszym kraju ponad 100 tys. osób, a średnia stawka wynagrodzenia wynosi 11,35 zł za godzinę. Podstawowymi obowiązkami niani są przede wszystkim dbanie o bezpieczeństwo, higienę oraz zdrowie dziecka. Poza ceną za opiekę rodziców zwykle interesują kwalifikacje, ale co najważniejsze – komu powierzą opiekę nad swoimi dziećmi. Proces selekcji zwykle zajmuje czas i uwagę, a zaufanie do opiekunki nigdy nie jest kompletne.
Z pomocą przychodzi technologia. W świętowaniu Walentynek może pomóc aplikacja mobilna MissNanny. Dzięki aplikacji można monitorować sen lub zachowanie swoich dzieci przez internet – nawet jeśli zajmuje się nimi opiekunka. Aplikacja alarmuje użytkownika w razie hałasu, wykrytego ruchu i przesyła obraz oraz dźwięk. Dzięki temu mamy możliwość monitorowania nie tylko zachowania dziecka, ale także osoby, z którą to dziecko pozostawiliśmy. Wiedząc, że wszystko jest w porządku możemy zająć się świętowaniem walentynek, pracą zawodową, czy innymi przyjemnościami lub obowiązkami.
Jak działa MissNanny?
MissNanny pozwala zdalnie monitorować zachowanie dziecka. Jako nadajnik audio-wideo wykorzystuje komputer z dostępem do Internetu oraz kamerką lub telefon komórkowy z systemem Android, natomiast odbiornikiem jest drugi telefon. Wkrótce dostępna będzie również wersja aplikacji na system iOS, czyli iPhona i iPada.
Dzięki MissNanny można podglądać i podsłuchiwać czy dziecko (piesek, kotek, współlokator) śpi kiedy my świętujemy w restauracji, pracujemy albo relaksujemy się w pokoju obok. Jeśli oddalimy się dalej od domu, możemy nadal monitorować dziecko i w razie potrzeby uspokoić je puszczając kołysankę, dźwięk suszarki lub biały szum. Do wglądu mamy też całą historię alarmów związanych z wykryciem nagłego ruchu czy hałasu np. płaczu dziecka.
Walentynkowy wieczór jest z pewnością okazją, o której nie można zapomnieć. W jego świętowaniu może pomóc technologia np. aplikacja MissNanny
W tygodniu walentynkowym producent aplikacji, polska firma Cloudbox, obniżył jej cenę w Google Play do 2,99 zł oraz ogłosił facebookowy konkurs z nagrodami na najciekawszą relację z Walentynek spędzonych spokojnie przy pomocy Missnanny.