Nastąpiła kryzysowa sytuacja w rządzie talibów w Afganistanie po tym, jak niezidentyfikowani cyberprzestępcy przeprowadzili dotkliwy cyberatak na systemy komputerowe kraju i doprowadzili do wycieku ponad 50 GB skradzionych dokumentów i plików. Grupa nazywająca siebie TabiLeaks opublikowała w mediach społecznościowych linki do informacji, które wykradła z 21 ministerstw i agencji rządowych talibów. Wyciekłe dokumenty zawierały twierdzenia, że Talibowie uwięzili ponad 1400 kobiet i 16 000 mężczyzn. Dokumenty zawierały informacje, że w więzieniach Talibów rzekomo przetrzymywanych jest około 80 obywateli zagranicznych (w tym sześć kobiet).
Groźny wyciek danych z baz danych Talibów
Zgodnie ze skradzionymi dokumentami ograniczenia w podróżowaniu nałożono na ponad 8000 byłych pracowników rządowych, zabraniając im opuszczania Afganistanu, a najwyższy przywódca talibów Haibatullah Akhundzada zakazał zagranicznych wyjazdów naukowych bez jego bezpośredniego upoważnienia.
Według serwisu TalibLeaks wszystkie wykradzione pliki zostały skradzione w ciągu ostatnich 12 miesięcy i pochodzą ze zhakowanych sieci rządowych talibów.
Strona internetowa ze skradzionymi danymi, która nie znajduje się w darknecie, rzekomo oferuje informacje pochodzące z Afgańskiej Agencji ds. Żywności i Leków, Afgańskiego Urzędu Regulacji Telekomunikacji, wicepremiera ds. gospodarczych, Ministerstwa Łączności i Technologii, Ministerstwa Energii i Wody, Ministerstwa Przemysłu i Handlu, Ministerstwa Górnictwa i Ropy Naftowej, Ministerstwa Sprawiedliwości, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Zdrowia Publicznego, Ministerstwa ds. Uchodźców, Macrorayan Repairing & Maintenance Corporation, Narodowego Urzędu Statystycznego i Informacyjnego, Urzędu ds. Więziennictwa, Biura ds. Strategicznych, Urzędu ds. Szkolenia i Zawodów Technicznych, Ministerstwa Krzewienia Cnót i Zapobiegania Występkom oraz Sądu Najwyższego.
Haktywizm w walce z systemem
Wyciekłe dokumenty ujawniły, że Ministerstwo Promocji Cnoty i Zapobiegania Występkom Talibów przeprowadziło kompleksowe badania dotyczące egzekwowania hidżabu i policji religijnej w 12 prowincjach. Według raportu urzędnicy talibów zbadali organizacje zagraniczne działające w prowincji Bamian, twierdząc, że promują one zachodnie wartości kulturowe.
W kąśliwej notatce hakerzy zamieścili na Twitterze wpis, w którym napisali, że „RODO nie obowiązuje w Afganistanie, tak jak nie ma praw kobiet”.
Potwierdzając, że dokumenty z wielu departamentów rządowych zostały ujawnione przez hakerów, Ministerstwo Łączności Talibów stwierdziło, że większość plików była publicznie dostępna od lat i że „żaden system nie został zhakowany, wszystkie systemy pozostają bezpieczne i nie ma żadnych problemów”.
Rzecznicy Talibów stwierdzili, że przeciek był próbą manipulowania opinią publiczną za pośrednictwem mediów.
– W ostatnich latach obserwujemy nagły wzrost haktywizmu, który często uderza w skorumpowane rządy, dyktatury oraz strony konfliktów zbrojnych. Pomimo tego, że wielu obserwatorów w tej konkretnej sytuacji może przejawiać podobne odczucia do haktywistów, to warto wystrzegać się sympatyzowania z nimi, ponieważ społeczne poparcie dla ich działań doprowadzi do powstania nowych grup cyberprzestępczych, które prędzej czy później postawią sobie za cel nasze dane – mówi Arkadiusz Kraszewski z firmy Marken Systemy Antywirusowe, polskiego dystrybutora oprogramowania Bitdefender