Zastrzeżenie zbliżeniowej karty płatniczej nie zwalnia klienta z obowiązku monitorowania transakcji na koncie. Z analizy Bankier.pl wynika, że nawet zastrzeżoną kartą zbliżeniową złodziej może wykonać transakcje, którymi bank obciąży rachunek klienta. Karty zbliżeniowe są bardzo popularne w Polsce – z danych Narodowego Banku Polskiego wynika, że stanowią już około 70 proc. „plastików” znajdujących się w naszych portfelach.
Płatności do kwoty 50 zł nie są zatwierdzane kodem PIN. Wiąże się z tym ryzyko, że gdy zgubimy taki plastik, złodziej może dokonać kartą jeszcze kilku transakcji. Banki stosują co prawda mechanizmy chroniące przed takimi sytuacjami i nie pozwalają wydać zbliżeniowo więcej niż 150-250 zł. Później, nawet podczas transakcji zbliżeniowej, klient zostanie poproszony o wprowadzenie PIN-u, by zresetować licznik.
Z analizy Bankier.pl wynika jednak, że właściciele zgubionych lub ukradzionych kart zbliżeniowych powinni zachować ostrożność nawet po jej zastrzeżeniu. Może bowiem dojść do sytuacji, w której złodziej dokona za jej pomocą jeszcze jednej czy dwóch transakcji obciążających konto klienta.
– Niektóre karty zbliżeniowe mogą zachowywać się jak zombie – nawet po ich zastrzeżeniu, złodziej będzie mógł jeszcze dokonać płatności bezstykowej. Wynika to z faktu, że podczas autoryzacji karta nie łączy się z bankiem, by sprawdzić, czy na koncie są pieniądze. A dopóki nie połączy się z bankiem lub dopóki nie zablokują się liczniki, taka karta „nie wie”, że została zastrzeżona – wyjaśnia Wojciech Boczoń, analityk Bankier.pl.
Żeby odzyskać od banku pieniądze, klient będzie musiał złożyć reklamację. Problem może pojawić się w sytuacji, gdy bardzo często płaci kartą – może po prostu nie wyłapać płatności wykonanych zastrzeżoną już kartą. Na szczęście będą to raczej transakcje na drobne kwoty.