“Napisz do mnie na numer 773-365-9687. Chciałbym wiedzieć, co u ciebie słychać, co ci chodzi po głowie i jak planujesz głosować w tym roku. Ja też będę odzywał się od czasu do czasu, by podzielić się tym, co chodzi mi po głowie” – napisał jesienią Barack Obama, dołączając do coraz szerszego grona celebrytów, którzy zapraszają do staro-nowej drogi kontaktu.
Przed byłym prezydentem USA, podobny komunikat wysłali do swoich fanów Jennifer Lopez, Ellen DeGeneres czy Paul McCartney. Numer popularnej piosenkarki, sportowca czy polityka był zawsze pilnie strzeżoną tajemnicą, a jego zdobycie wyzwaniem dla dziennikarzy i marzeniem tysięcy sympatyków. Dlaczego znane postacie oddają to “trofeum” bez walki i za darmo?
Haczyk jest jeden – na publiczny numer nie da się zadzwonić, aby usłyszeć w słuchawce głos ulubionego celebryty. Pozwalają one jedynie na komunikację tekstową. Słodką tajemnicą byłego prezydenta USA i amerykańskich gwiazd show-biznesu pozostaje, czy sami czytają i odpowiadają na otrzymane wiadomości, czy mają do tego pomocników.
– Publiczny numer tylko na wiadomości tekstowe to zazwyczaj nie dodatkowa komórka, z zablokowanymi połączeniami, na którą przychodzą SMS-y. W profesjonalnej formie bardziej przypomina to e-mailową skrzynkę, do której gwiazdy logują się przez specjalny panel, czytają wiadomości i odpowiadają na nie. Można takie czynności scedować na swojego agenta czy osobę odpowiedzialną za komunikację, jednak kiedy otwarcie zachęca się fanów do osobistego kontaktu, warto przynajmniej od czasu do czasu osobiście zaglądać do wiadomości. Myślę więc, że część z nich faktycznie ma niekiedy okazję esemesować ze swoim idolem – wyjaśnia Maja Wiśniewska, PR & Content Marketing Manager w SMSAPI.
Personalizacja zamiast algorytmu
Największy wysyp celebrytów namawiających fanów do wysyłania im wiadomości tekstowych miał miejsce w ubiegłym roku. Poza wspomnianymi wyżej gwiazdami swój publiczny numer podali sportowcy Maria Szarapowa i Gerrad Pique, aktorzy Ashton Kutcher, Jared Leto i Reese Whiterspoon czy muzycy Eminem i Jonas Brothers.
Szybko okazało się, że większość tych publicznych numerów funkcjonuje w ramach nowej platformy Community, a celebryci stali się jej ambasadorami. Serwis pozwala każdemu uruchomić taki kanał komunikacji i co ważne, dostarcza narzędzi do komunikacji zwrotnej.
Celebrytom przy takiej współpracy najbardziej zależy właśnie na opcji pisania SMS-ów do swoich fanów. Ci, rozpoczynając konwersację, de facto zapisują się na subskrypcję powiadomień o kolejnych projektach z udziałem osób, które chcieliby śledzić. Aktorka może dać im znać o premierze swojego filmu, muzyk podrzucić linka do nowej piosenki, a sportowiec poprosić o kibicowanie przed ważnym spotkaniem.
– Oczywiście, okazję do bycia na bieżąco z projektami ulubionego artysty, którą dają SMS-y subskrybowane za pomocą Community, oferują od dawna serwisy społecznościowe. Celebryci mają tam zresztą tysiące a nawet miliony obserwujących. Ale właśnie przy tak dużych społecznościach najbardziej widać, jak relatywnie niewielkie okazuje się dotarcie do odbiorców. Między fanów a popularną osobę wchodzi algorytm, który sprawia, że nie widzą treści, które chcieli śledzić, za to w ich miejsce dostają memy, viralowe historyjki i reklamy. Gdy zaś wysyłamy do subskrybentów wiadomości SMS, mamy pewność, że wszystkie dotrą do odbiorców. Co więcej, jeśli na początku poprosiliśmy o wybrane dane osobowe, możemy potem zwracać się do fanów po imieniu, wysłać wiadomość tylko do osób z miasta, gdzie gramy jutro koncert, albo zrobić prezent tym fanom, którzy mają danego dnia urodziny. Choć nie ma zdjęć i filmików, to kontakt może być bardziej bezpośredni i spersonalizowany niż w mediach społecznościowych – zauważa Maja Wiśniewska.
Nie tylko blask gwiazd
Choć Barack Obama ma w USA celebrycki status, w jego przypadku otworzenie tekstowego kanału komunikacji nie miało na celu podbijania popularności. Uruchamiając go na dwa miesiące przed wyborami prezydenckimi, wyraźnie zaznaczył, że chciałby rozmawiać, między innymi, o wyborach. W sytuacji, gdy ostateczny rezultat zależał od przekonania wyborców, by w pandemii zagłosowali korespondencyjnie, zdecydowano się wesprzeć dotychczasową kampanię wyborczą komunikacją, która jest prosta i skuteczna.
To pokazuje, że publiczny numer telefonu pomyślany jako nowy sposób na kontakt z fanami, może być również użytecznym narzędziem w rękach polityków, aktywistów i ruchów społecznych. Technologia ta nie jest też bynajmniej ograniczona do USA. W Polsce podobną usługę są w stanie uruchomić nasi krajowi dostawcy masowych wysyłek wiadomości tekstowych jak np. SMSAPI.